piątek, 31 grudnia 2010

Taki prezent

Świąteczna niespodzianka. Nie dość, że akwarela brata to jeszcze teatr i lubelska starówka. Najlepsze połączenie.

Na lubelskiej starówce chyba już dwa lata nie byłam.

Brakuje mi lubelskich knajpek, braku pośpiechu na ulicy i klimatu starych kamieniczek, w których bramy lepiej się samemu nie zapuszczać - mimo, że ludzie ze wschodu "sympatyczni" są.
Jedna z bardziej klimatycznych starówek w Polsce - przynajmniej dla mnie. Pewnie ze względu na wiele studenckich wspomnień.

A teatr ostatnio u mnie znów czynnie, tym razem warsztaty, spektakle w Warszawie.

Rafał - dzięki za wspomnienia i motywację:)


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Kocham lubelską starówkę - chyba jednak Wy ją nazywacie Starym Miastem :) Magiczne chwile sprzed lata i najdziwniejszy Sylwester w życiu... Pzdr Dla Kaliny i Czechowa. Najlepszego Brejdaczki i Brejdaki!